Więc z 5 rządków zrobiły się znowu 2, a w tym tygodniu się raczej nie zabiorę za to, bo późno wracam z pracy i po prostu troszkę mi się nie chce. Tak myślałam nawet, żeby zabrać robótkę do autobusu, ale chyba lekko nieswojo bym się czuła czując na sobie spojrzenia pasażerów ( no w sumie osóbkę w moim wieku to chyba ani razu w komunikacji miejskiej nie widziałam z robótką ;) ) . Zresztą w żadnym wieku nie widziałam. :)
Na razie pozostaje mi moja autobusowa inna pasja czyli czytanie książek, które nie budzi, aż takiej sensacji.
A tyle mi się na razie udało zrobić i zmieniłam również kolor robótki, bo tamten żółty wydał mi się zbyt intensywny.
Ciekawie się zapowiada :-)
OdpowiedzUsuńNie masz się czego wstydzić! Niech się gapią. Ja tam frywolę do upojenia gdzie tylko mogę. Tzn w czasie jazdy nie, bo nie umiem jednocześnie prowadzić samochodu i dziergać (niestety!). Ale w poczekalniach u lekarzy - to czemu nie. Ile się wtedy dziwnych pytań nasłucham to moje :-DD
Wyobrażam sobie :) ja to na razie obawiam się, że jeszcze usłyszę a tu to powinien być słupek a pani wyszedł półsłupek ;) Zresztą dzierganie w domu ma swoje zalety, można się rozłożyć ze wszystkim, nie trzęsie i nikt Cię nie trąca przechodząc obok. :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię dziergać na radach pedagogicznych :-D.
OdpowiedzUsuńParę godzin świętego spokoju, bez "mamomamomamo". Jedynie czasem muszę podnieść łapę w górę i na coś tam głosować ;-)
No to naprawdę podziwiam :) dzierganie w tak szacownym gronie :)
OdpowiedzUsuńHehehe! Szacowne grono nie wyobraża sobie, żebym mogła przyjść na radę bez dziergadeł ;-)
OdpowiedzUsuńRaz nie wzięłam, bo rada miała być króciutka, więc się nie opłacało. Ale nie mogłam się opędzić od pytań na temat stanu mego zdrowia - bo to było nienormalne wg. nich zachowanie :-DD
Jakoś przyrosłam do krajobrazu z czymkolwiek w rękach ;-D
W autobusie to lepiej nie, w razie czego szydełko się może wbić tu i ówdzie przy ostrym hamowaniu...
OdpowiedzUsuń@ Aneladgam a tak teraz jak o tym wspomniałaś to zastanawiam się czy jednak nie wziąć ze sobą tego szydełka, czasem przyda się do obrony przed atakującymi "towarzyszami siedzenia obok" ;) od których albo wionie wczorajszym napitkiem albo "jedzie" czymś mniej przyjemnym
OdpowiedzUsuńAnetko bluzeczka jest dla mamy . Jeśli ją namówię zdjęcie na pewno będzie:) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń@Mariola to czekam na zgodę modelki :)
OdpowiedzUsuń